Dzień 10 – W poszukiwaniu szewca – 194 km
Przygotowania – Dzień 1 – Dzień 2 – Dzień 3 – Dzień 4 – Dzień 5 – Dzień 6 – Dzień 7 – Dzień 8 – Dzień 9 – Dzień 10 – Dzień 11 – Dzień 12 – Dzień 13 – Dzień 14 – Dzień 15

Tej nocy obudził nas alarm w moim motocyklu. Zerwaliśmy się na równe nogi. Ja chwyciłem za nóż, gaz i wybiegłem z namiotu lecz nic się nie działo. Obszedłem motocykl dookoła i wszystko wyglądało w porządku uzbroiłem ponownie alarm i poszliśmy dalej sapać uważając to za fałszywy alarm. Dopiero rano zauważyliśmy w tej wysokiej trawie wygnieciony ślad za krzak i dalej w kierunku gór. Najprawdopodobniej gdy wstaliśmy ktoś ukrył się za krzakiem, a później uciekł. Całe szczęście nic nie zginęło.
Tego dnia trochę się cofnęliśmy i wspięliśmy szutrowymi drogami na 918 m npm by zobaczyć położoną niedaleko jaskinie Marmurową. To najczęściej odwiedzana jaskinia na Krymie. Nazwa jaskini pochodzi od koloru skały wewnątrz pieczary. W jaskini można fotografować po wykupieniu biletu na aparat za 10 hrywien. Obok znajduje się druga jaskinia w której można zobaczyć odnaleziony tam szkielet mamuta.
Motocykle zostawiliśmy u miłego starczego pana który miał swój dom tuż obok wejścia do jaskini. Miał on 70lat choć zupełnie na to nie wyglądał. Zajmował się zaopatrzeniem mieszącej się na górze bazy turystycznej.
Żeby wyjechać spod jaskini trzeba było minąć po poboczu zamknięty szlaban. Ja przejechałem i usłyszałem z tyłu huk. To Jarek stracił równowagę i przewrócił się centralnie na końcówkę szlabanu. Na szczęście nic się nie stało, a Jarek w czasie całej podróży chyba wykorzystał zapas szczęścia na następny rok.
|
|
| Droga do jaskini | Ten Pan ma 70lat. Wygląda na tyle? |
|
|
| Ukraiński patent na uszczelnienie połączenia | Wnętrze jaskini |
Po obejrzeniu jaskini pojechaliśmy szutrami w głąb Krymu i skierowaliśmy się na wschód. Przejeżdżaliśmy drugi raz przez poligon na którym spaliśmy. Zaledwie kilometr od naszego obozu stacjonowało wojsko, czołgi, karabiny i te takie rzeczy co mają wojskowi. Po dojechaniu do Białej Skały mieliśmy wjechać na kolejny odcinek terenowy, niestety dzieliła nas od niego rzeka. Jarek już chciał przejeżdżać gdy z naprzeciwka przyjechała ciężarówka. Widok jej mozolnej przeprawy przez rzeczkę zniechęcił nas to brodzenia i postanowiliśmy wrócić z powrotem na główną drogę.
|
|
| Atrapa czołgu na poligonie | Piękna droga przez poligon |
|
|
| Biała skała | Przeprawa przez rzeczkę |
Kolejnym punktem na naszej drodze była miejscowość Stary Krym od której nazwę wziął cały półwysep. Spodziewaliśmy się zobaczyć tam najstarsze zabudowania Krymu lecz nic z tych rzeczy tam nie ma. Za to Jarek znalazł w końcu szewca którego szukał bodajże od Rumunii. Jak tylko zobaczył napis szewc zatrzymał się i z wielką radością oddał buty do podklejenia. Przebraliśmy się w cywilne ciuchy i ruszyliśmy na zwiedzanie. Po przejściu paru metrów okazało się, że szewców na tej ulicy jest więcej niż jeden, a w zasadzie cała ulica szewców. Za rogiem stała ikona tych stron czyli przyczepa beczkowóz z której sprzedawano kwas. Jarek kupił szklaneczkę tegoż specyfiku, ja podszedłem trochę sceptycznie do tego.
Spacerując po Starym Krymie zaszliśmy do prywatnego muzeum Tatarskiego. Prowadziła je rodowita Tatarka która wróciła na te tereny po jakimś czasie. Muzeum jest niekonwencjonalne. Mały domek, przed wejściem zdejmuje się buty i wchodzi do izby, a następnie przechodzi do salonu. Każdy turysta traktowany jest jak gość. Siada się na sofie, dostaje herbatę i ciastka. Gdy my popijamy herbatkę gospodyni opowiada o historii tatarów krymskich. Naprawdę warto jest odwiedzić to miejsce.
|
|
| Szewc | |
|
|
| Przed muzeum tatarskim | Beczka z kwasem |
Ostatnim punktem tego dnia była miejscowość Sudak w którym znajdowały się ruiny twierdzy. Jako, że było już późno postanowiliśmy znaleźć jakiś nocleg w okolicy. Nie udało nam się namierzyć, żadnego miejsca na dziko (później okazało się, że szukaliśmy ze złej strony miasta). W centrum miasta za to stoi dużo ludzi z kartkami informującymi, że wynajmą pokój. Skorzystaliśmy z jednej oferty i na tą noc zakwaterowaliśmy się u rodziny taksówkarza 2 km od centrum miasta. Wykąpaliśmy się, przebraliśmy i taksówką pojechaliśmy choć raz zobaczyć jakieś miasto nocą. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Sudak w nocy jest wielką imprezownią. Wszędzie kluby, dyskoteki, parki rozrywki itd. Przez całą noc chyba wszystkiego nie przeszliśmy. Za to co piwo zmienialiśmy lokal. Śmiesznym jest, że każdy lokal ma inny wystrój np. dziki zachód, gangsterski, włoski, ale wszędzie gra taka sama muzyka… disco. W jednym lokalu zauważyliśmy grupkę ludzi oglądających film. Najprawdopodobniej było to after-party po jakiś zawodach. Na ekranie leciały filmiki z wojaży na crossach w okolicznych górach przez które notabene mieliśmy następnego dnia jechać. Ja się nie mogłem doczekać, a Jarek chyba na taki widok od razu wyobraża sobie płaskowyż z poprzedniego dnia 🙂
W końcu znaleźliśmy jedną knajpę w której grała normalna muzyka, a dokładniej kapela na żywo. Piwo tanie tam nie było, ale warto było popatrzeć po innych stolikach i poobserwować jak bawią się nowobogaccy ruscy.
|
| Rodzina u której zatrzymaliśmy się na noc |
Przygotowania – Dzień 1 – Dzień 2 – Dzień 3 – Dzień 4 – Dzień 5 – Dzień 6 – Dzień 7 – Dzień 8 – Dzień 9 – Dzień 10 – Dzień 11 – Dzień 12 – Dzień 13 – Dzień 14 – Dzień 15












